Ratowałam wszystkich, tylko nie siebie, czyli jak (chyba) przestałam udowadniać światu, że dam radę.
- Aleksandra Kłos
- 18 cze
- 2 minut(y) czytania
Coś się we mnie odblokowało podczas tego wyjazdu do Londynu. Wzięło się i odblokowało. Nie wiem czy to przez brak dostępu do internetu przez większość dnia, okres, który przyszedł od dwa tygodnie za szybko czy przez zmianę otoczenia na coś radykalnie innego od tego, co mam na co dzień. Ale prawda jest taka, że od miesięcy nie mogłam skleić dłuższego tekstu, jakbym zgubiła swój głos i swoje myśli, a od natłoku misji, które sama sobie wymyślam, poczułam ogromną tęsknotę za sobą. Przestałam rozpoznawać się w lustrze, jakbym patrzyła na alternatywną wersję siebie, która próbuje trzymać głowę nad powierzchnią wody, a w rzeczywistości tej wody jest po kostki. Niedopuszczające wrażenie, że nie mogę zaznać spokoju - niby wszystko jest okej, wszyscy zdrowi, dach nad głową ani drgnie, zaś wargi trzęsą się, by w końcu złapać kącikiem ust słoną łzę.
Usiadłam jednego gorącego wieczoru przy otwartym oknie i wylałam z siebie trzy strony tekstu, które z każdym słowem odrywały kolejne warstwy plastrów naklejonych na umęczoną i niespokojną duszę. Dotarłam do punktu, gdzie faktycznie z pustego nic nie mogłam nalać do kubeczków ludzi, którym sama ten kubek do rąk wcisnęłam. Zrezygnowałam na jeden dzień (w myślach) z wszystkiego, co ma zaopiekować innych. Poczułam, jak schodzi mi opuchlizna z twarzy, krok staje się lżejszy, a co najważniejsze - głowa była tu i teraz. Bawiłam się z dzieckiem, ale tak cała sobą, bez myślenia o niczym innym, tylko o nim. Potem pofantazjowałam o tym co naprawdę chcę robić i dlaczego tego nie robię, skoro mogę, a zamiast tego szukam ratunku w ratowaniu innych. Poczytałam książkę. Wypiłam wolno kawę. Patrzyłam się na świat bez żalu, bez zazdrości, bez wrażenia, że mi życie przez palce ucieka, bo siedzę i nie myślę jak mogę być temu światu bardziej potrzebna.
Dotarło do mnie jak bardzo teraz siebie potrzebuje, swojej uwagi, swojej pomocy, rozmów ze sobą. Bez myślenia jak to obrócić w hajs, we współpracę, w nowe propozycje. Dla siebie.



Komentarze